Początki rodu Dąmbskich herbu Godziemba.
W „Genealogii…” wydanej pod red. J. Hertela opisano pochodzenie rodziny Dąmbskich – była to boczna linia rodu Godziembów, którzy sięgali swymi korzeniami połowy XII wieku.
W 1444 roku Bernard z Małej Kłobi, miecznik brzesko-kujawski, nabył Dąbie koło Lubrańca, stając się protoplastą Dąmbskich. Pierwszym, który zaczął używać nazwiska Dąmbski (pochodzącego od nazwy rodowego majątku) był Wincenty, syn Bernarda, dziedzic na Dąbiu.
Począwszy od końca XVI wieku Dąmbscy zyskiwali coraz większe znaczenie, stanowiąc aż do czasów rozbiorów – pod względem wpływów i majętności – pierwszą rodzinę ziemi kujawskiej.
W 1690 roku w ich posiadanie wszedł Lubraniec, który wraz z kluczem Grabskim ze Starograbiem, kluczem Kaczkowskim, kluczem Giżyckim, miastem Iłów z przyległościami, Maciejowem, Śliwnymi Góreczkami, Konarami, Jędrowicami, kluczem Dąbskim z Borucinem skupił w swych rękach Zygmunt Dąmbski. Lubraniec pozostał w rękach Dąmbskich aż do 1792 roku.
Dąmbscy herbu Godziemba z Kaliny Wielkiej w relacji pani Amelii Dunin z Dąmbskich.
Na początku XX wieku pałac w Lubrańcu od Piwnickich zakupili Grodziccy i tam mieszkali aż do wojny. Ciocia Maria Grodzicka opowiadała, że były tam całe skrzynie z korespondencją z czasów, gdy właścicielami byli Dąmbscy.
Mój pradziadek Jan Dąmbski, uczestnik powstania listopadowego kupił Kalinę Wielką około 1850 roku. Cały rodzinny majątek - Chruszczynę, gdzie Dąmbscy mieszkali od 400 lat - dostał starszy brat Jana, Karol. Jan trzymał dzierżawy. Przed kupnem Kaliny od Makowskiego dzierżawił Zaryszyn, gdzie mieszkał z żoną Sylweryną z Czaplickich ( Czapliccy wywodzili się z Bolmina).
Jan i Sylweryna mieli troje dzieci:
- Florentynę, która wyszła za Bogusza i zamieszkała w okolicach Sanoka,
- Julię - dzielną i gospodarną kobietę, która była ksienią kanoniczek warszawskich,
- Łukasza – zmarłego w młodym wieku właściciela Kolosów koło Czarnocina, ożenionego ze Stanisławą Załęską.
Z drugiego małżeństwa z Antoniną Michalczewską Jan Dąmbski miał troje dzieci:
- Władysława – poślubił Helenę Niedzielską z Zaborowa koło Brzeska,
- Tomasza – właściciela Kaliny Wielkiej,
- Marię – na jej temat nie zachowały się żadne przekazy, prawdopodobnie zmarła w dzieciństwie (odnaleziono tylko jej akt chrztu z 1851 roku).
Po śmierci Jana rodzeństwo podzieliło się majątkiem. Kalinę Wielką po dokonaniu spłat otrzymał Tomasz, natomiast Julia dostała Kalinę Zarzeczną.
Tomasz ożeniony z baronówną Marią Lipowską miał pięcioro dzieci:
- Jana - studiował w Ołomuńcu i w konserwatorium w Wiedniu, pracował w bankach austriackich, a następnie w Banku Kredytowym w Warszawie. Miał wielki talent muzyczny, po wojnie dał ponad 200 koncertów fortepianowych.
- Zofię - wyszła za Tadeusza Proszkowskiego, właściciela Jawora w radomskim - ich córka Maria (Lila) występowała w teatrze Kantora Cricot,
- Adolfa – mojego Ojca, właściciela Kaliny Wielkiej,
- Władysława - studiował na Politechnice w Zurychu; był kochany, ale też lekkomyślny. Zadłużył się znacznie i dziadziuś musiał sprzedać część majątku (Parcelanty) by spłacić dług. Ożenił się z pochodzącą z Warszawy Izabelą Kulczycką, krewną ministra Grabskiego. W Szwajcarii Władysław spotkał Lenina, który propagował na zebraniach studenckich ideologię komunistyczną. Po studiach pracował jako inżynier w Katowicach. Synem Władysława i Izabeli był Jerzy – antropolog - ożeniony z lwowianką, panną Krystyną Jurasz.
- Maria - najmłodsza siostra Ojca, miała duży talent muzyczny (pięknie grała na fortepianie), wyszła za Włodzimierza Łasińskiego z Przyborowa koło Brzeska.
Po ślubie rodzice zamieszkali w starym dworze, który Mama powoli unowocześniała (np. została dobudowana łazienka, zakupiono piec do podgrzewania wody). Niestety, do końca naszego pobytu w Kalinie nie było elektryczności.
Dwór wzniesiony z kamienia jeszcze przez Jana Dąmbskiego był zimny i wilgotny, w związku z tym zaszła konieczność budowy nowego. Inwestycję sfinansował brat matki, ks. prof. Aleksander Żychliński. Do nowego budynku wprowadziliśmy się w 1939 roku, w tym czasie piętro nie było jeszcze wykończone.
Brat Mamy był profesorem teologii, specjalistą od św. Tomasza w Seminarium Duchownym w Poznaniu. Opublikował wiele książek. Pochowany został w krypcie zasłużonych kościoła św. Wojciecha na Skałce w Poznaniu. Uznany za Sługę Bożego, co stanowi pierwszy krok w kierunku beatyfikacji. Mama zbierała materiały dotyczące wuja, a potem ja przejęłam to zadanie.
W czasie wojny Niemcy próbowali wykorzystać przedwojenny konferencyjny Referat wuja na temat zagrożeń, jakie niesie ze sobą komunizm – chcąc uzyskać poparcie Polaków dla ich działań militarnych przeciwko Rosji sowieckiej. Po wojnie z tego powodu wuj był zagrożony ze strony komunistów.
Po wysiedleniu Polaków z Poznania zamknięto seminaria duchowne. Znający wuja ks. prof. Kazimierz Świetliński z seminarium zagranicznego poprosił o udzielenie pomocy pięciu klerykom, którzy zamieszkali u nas w Kalinie. Po jakimś czasie na życzenie ks. Biskupa Czesława Kaczmarka udali się do seminarium kieleckiego.
Ze Śladowa pochodził znany rzeźbiarz Mieczysław Stobierski. Zaopiekował się nim ks. kanonik Piotr Cień, który prawie całe życie był proboszczem w Kalinie Wielkiej. Z księdzem utrzymywaliśmy kontakty towarzyskie. W związku z tym, że Mama świetnie mówiła po niemiecku, poprosił ją, by uczyła Stobierskiego tego języka. Stobierski ucząc się, a następnie pracując w Krakowie mieszkał w kanonii ks. kanonika Józefa Kaczmarczyka przy Kanoniczej 7.
Na pierwszym piętrze kanonii mieszkała siostra ks. kanonika, znajoma mojej babci. Po wojnie, gdy komuniści nakazali nam opuścić Kalinę zamieszkałyśmy właśnie przy Kanoniczej 7.
W pierwszym roku wojny w Kalinie Wielkiej przebywała Żydówka, która była świetną lekarką, pediatrą. Ukrywała się i jednocześnie opiekowała urodzoną w Kalinie córką kuzynki mojej Mamy. Leczyła mnie ze szkarlatyny. Do mojego pokoju wchodziła tylko ta lekarka i Mama, dzięki temu nikt z domowników się nie zaraził. Mama ciągle powtarzała tej pani, żeby nie wyjeżdżała z Kaliny, jednak ona mimo przestróg wyjechała - prawdopodobnie do Rabki. Po wojnie dowiedziałam się, że tam została złapana przez Niemców.
W 1942 lub 1943 roku przez cały rok w kalińskim dworze przebywała pani Maria, Żydówka, córka profesora Politechniki Lwowskiej. Uczyła nas na tajnym komplecie matematyki. Skierowały ją do Kaliny siostry Urszulanki z Krakowa u których byłam uczennicą.
Przed wojną przyjeżdżał do nas handlarz zbożem który nazywał się Mulsztajn. Gdy pertraktował z moim Ojcem, ja bawiłam się z jego dwoma córkami. W czasie wojny przychodziła co jakiś czas nieznana mi kobieta, której Ojciec przekazywał pieniądze dla Mulsztajna. Po wojnie komuniści aresztowali Ojca, a my musiałyśmy opuścić dom w wyniku reformy rolnej. Mulsztajn poszukiwał go wtedy w Kalinie.
W 1942 roku kolejką wąskotorową zwożono do Miechowa Żydów z Działoszyc. Kolejka jeździła powoli i słychać ją było z daleka. Maszynista za wódkę zatrzymywał skład, a my z Mamą i innymi osobami podawałyśmy ściśniętym w wagonach ludziom przez zakratowane drutem kolczastym okna garnuszki z mlekiem lub wodą.
Wuj Stefan Dąmbski – kuzyn ojca – mieszkając w Rzeszowie przechowywał u siebie żydowskiego chłopca w wieku swoich córek. Chłopiec ten po wojnie został w profesorem Warszawie. Miał troje dzieci, które traktowały moje kuzynki jak rodzinę. Kuzynki już po śmierci wuja otrzymały medal "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata".